"O dwóch takich, co ukradli księżyc" i rozrabiali na planie. Bracia Kaczyńscy byli "żywiołem nie do opanowania"

12 listopada 1962 roku odbyła się premiera filmu zaskakująco proroczego dla Polski. Wtedy też razem z krótkometrażowym "Równym chłopakiem" widzowie zobaczyli ekranizację powieści Kornela Makuszyńskiego pt. "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Główne role bliźniaków Jacka i Placka zagrali bracia Jarosław i Lech Kaczyńscy, których na casting zgłosił ich wuj Stanisław Miedza-Tomaszewski.

"O dwóch takich, co ukradli księżyc" to historia o bliźniakach Jacku i Placku ze wsi Zapiecek. Początkowo wszyscy się bardzo cieszą z ich narodzin, ale kiedy chłopcy dorastają, okazuje się, że są bardzo leniwi i do tego żarłoczni. Nie mają najmniejszej ochoty pomagać swojej mamie, nie chcą też pracować — ani teraz, ani nigdy. Dlatego też wpadają na pomysł, żeby ukraść złoty księżyc i go sprzedać. Wyruszają w drogę do złotego miasta, a zanim uciekną z domu, kradną matce ostatni bochenek chleba. Ten po drodze zmienia się w kamień, a bliźniacy wpadają w ręce zbójników i mają wiele niebezpiecznych przygód. U kresu podróży dociera do nich, że wszystkie skarby mają tylko pozorną wartość. Postanawiają wrócić do domu, by pomagać rodzicom.

Zobacz wideo Monika Olejnik o rozmowie z prezydentem Kaczyńskim: Cały świat o tym napisał

"O dwóch takich, co ukradli księżyc". Nie noś długich włosów jak my

Film wyreżyserował Jan Batory, który scenariusz napisał razem z samym Janem Brzechwą. Zdjęcia trwały od lipca 1961 do lutego 1962 roku. Jarosław Kaczyński po latach w programie "Pytanie na śniadanie" wspominał:

Decyzję podjął nasz wuj, mąż siostry mojej mamy. Skądinąd znana postać, bohater II wojny światowej. To on wysłał list na kartce papieru wyrwanej z zeszytu i podobno to właśnie zwróciło uwagę. Zaproszono nas i później się udało.

W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" z 1998 roku z kolei Lech tak opowiadał o castingu: - Na samym początku usiedliśmy grzecznie gdzieś z tyłu, a potem podszedł do nas przystojny mężczyzna, potem okazało się, że prawdziwy hrabia Włodzimierz Grocholski, jeden z kierowników planu. I on nas przesadził z tylnych rzędów do pierwszego.

Kręcenie filmu nie było dla bliźniaków szczególną przyjemnością. Kiedy Jarosław i Lech Kaczyńscy zjawili się na planie filmowym, mieli po 12 lat. Ich mama, Jadwiga, specjalnie zrezygnowała na pół roku z posady polonistki w jednym ze stołecznych liceów tylko po to, żeby dopilnować swoich pociech. Bo praca przy filmie wcale nie oznaczała długich wakacji — codziennie po zdjęciach chłopcy mieli zajęcia z nauczycielami, żeby nie dopuścić do zaległości w nauce.

Jak to opisała "Gazeta Lubuska", dla późniejszego premiera Polski cały proces był męczący — szczególnie uciążliwe miało być kręcenie dubli. Irytowało go także to, że musiał nosić długie włosy, które stały się powodem docinków ze strony rówieśników: bliźniaków podobno mylono często z dziewczynkami. Dla dzieciaków szczególnie trudne było też np. kręcenie sceny, w której osiołek miał zrzucić pasażerów z grzbietu, ale nie chciał tego zrobić. Do przyjemności nie należało też filmowanie lotu na pelikanach, który kończył się w stawie.

Marek Kondrat o młodych Kaczyńskich: To były dwa czorty

W tym samym czasie, co ekranizację książki Makuszyńskiego, kręcono w łódzkim studiu "Historię żółtej ciżemki", w której debiutował rok młodszy od braci Kaczyńskich Marek Kondrat. Tak ich wspominał później w "Dużym Formacie":

To były dwa czorty, które ze swoją piękną matką mieszkały w tym samym hotelu i przewracały go do góry nogami. Byli żywiołem nie do opanowania, problemem edukacyjnym dla wszystkich, bo, żeby zrobili coś na gwizdek, trzeba ich było najpierw spacyfikować. Oni byli żywi, normalni, niezwykle inteligentni i, co ważne, wspierali się, jeden miał koło siebie drugiego.

Lech Kaczyński także zapamiętał Marka Kondrata, chociaż w mniejszych detalach — w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" opowiadał:

Lubiliśmy włóczyć się po wytwórni, w której było bardzo dużo ciekawych rzeczy. Kończyli tam wtedy 'Pasażerkę' Munka. Pamiętam, że prosiliśmy Aleksandrę Śląską, żeby pokazała, co ma w kaburze. Niestety, była pusta. Kilkakrotnie dosiadł się do naszego stolika w bufecie Bogumił Kobiela, który był bardzo miłym, sympatycznym i wesołym człowiekiem. Był tam też Marek Kondrat, który równolegle z nami grał w 'Historii żółtej ciżemki'. Był od nas o rok młodszy i też mieszkał w 'Grandzie', ale w zwykłym pokoju. Co nas, mieszkańców apartamentu, napawało zrozumiałą pychą.

Oprócz tego, że "napawali się pychą", bliźniacy rzeczywiście byli dość niesforni. Lech Kaczyński wspominał, że jego bratu zdarzyło się zrobić psikusa kierownikowi produkcji, Franciszkowi Petersilemu, który pewnego dnia beształ go za niesforność. Mały Jarek wysłuchał nagany, spuścił głowę, a kiedy wychodził, przekręcił klucz w drzwiach. Zamknął w pustym gmachu filmowca razem z jego sekretarką. Ratunek musieli wzywać przez telefon. Jarosław Kaczyński został ponownie wezwany na dywanik, przeprosił za żart, a potem jeszcze raz zrobił to samo. Jak wspominał prezydent Kaczyński, brat miał twierdzić, że zrobił to zupełnie bezwiednie.

Chłopcy zostali całkiem przyzwoicie opłaceni za występ w filmie — Dariusz Chajewski z "Gazety Lubuskiej" wskazuje, że ich gaża wyniosła około 40 tys. złotych, co w tamtym czasie było równowartością około 30 przeciętnych pensji. Co ciekawe, widzowie nie usłyszeli prawdziwych głosów chłopców — postać Jacka dubbingowała Maria Janecka, a Placka Danuta Mancewicz. Tak też trzeba się pogodzić z tym, że to nie oni zaśpiewali słynną piosenkę "Ja jestem zuch i ty jesteś zuch, jest nas razem zuchów dwóch". Muzykę do niej napisał Adam Walaciński, autor oprawy muzycznej kultowego serialu "Czterej pancerni i pies" oraz do pomnikowego filmu Jerzego Kawalerowicza "Faraon".

Film zdobył dość pochlebne recenzje i spotkał się z pozytywnym przyjęciem, dostał nawet sporo nagród. Na MFF dla Dzieci i Młodzieży w Gijon przyznano mu główną nagrodę i wyróżnienie jury młodzieżowego, a na MFF w Teheranie produkcja wygrała Złotą Statuetkę, nagrodę krytyki filmowej oraz wyróżnienie irańskiego Ministerstwa Kultury i Sztuki. Dziś, np. na Filmwebie, "O dwóch takich, co ukradli księżyc" cieszy się nieco mniejszą renomą. Jak podsumował jeden z internautów: "Gdyby para głównych bohaterów na tym filmie zakończyła swoje występy, to pewnie miałby on wyższą średnią".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.